Wymiana. Dwunastu młodych ludzi z Wrocławia odwiedziło w Bad Kissingen swoich rówieśników.Dwunastu młodych ludzi z Polski przyjechało na tydzień do Bad Kissingen. Jedenastu uczennicom i jednemu uczniowi gimnazjum „Parnas” towarzyszyły nauczycielka niemieckiego Joanna Wałcerz i Magda Krzysiak, nauczycielka angielskiego. Do sąsiadów przyjechali, by lepiej poznać ich i ich język. Gimnazjum „Parnas” jest prywatnym gimnazjum ze 150 uczniami. Jest dość podobne do bawarskiego językowego gimnazjum, a angielski jest wiodącym językiem obcym. „Jednak zaraz za nim jest niemiecki” zauważa Ada Wachowska. Pewnie dlatego, że niektórzy chcą się dobrze przygotować do egzaminu z języka niemieckiego. Lecz jest też całkiem praktyczny powód – Niemcy sąsiadują z Polską, a Wrocław leży blisko granicy. To z kolei sprawia, że wiele niemieckich firm inwestuje tutaj i otwiera swoje oddziały. Ten, kto chce mieć dobrą pracę, musi znać zarówno niemiecki, jak i angielski. To, że w praktyce nie jest to proste, zauważono już dawno. W rodzinach, które podjęły gości, po polsku mówi tylko jedna matka. „Naturalnie trudzimy się mówieniem po niemiecku” powiedziała Paulina Pękalska. Ale gdy trzeba mówić szybciej (a niemieckich słów brakuje), nastolatkowie sięgają po angielski. Jednakże tutaj nie ma znaczenia to, że dla zaangażowanych jest to język obcy. Wszystkim bardzo podoba się w Bad Kissingen. Zobaczyli i przeżyli już dużo – byli w Norymberdze i Würzburgu, poznali miasto i uczestniczyli w lekcjach uczniów gimnazjum im. Jacka Steinbergera w klasach większych niż w ich szkole. Jednak nie można porównać Bad Kissingen do Wrocławia, który ma 600 tysięcy mieszkańców i oferuje wszystko, co powinno oferować duże miasto. Stolica Dolnego Śląska jest też atrakcyjna dla młodych – nie tylko daje miejsca pracy, ale także propozycje spędzania wolnego czasu. Z tego powodu Emma Koizumi przyjechała tam aż z Australii. Mieszka u goszczącej ją rodziny i zwyczajnie chodzi do szkoły. Miasto z możliwościami jest popularne wśród niemieckiej młodzieży, która towarzyszy gościom i później pojedzie z nimi do Polski. Joanna Wałcerz: „Dlatego zgłasza się coraz więcej młodych ludzi”. Co daje wymiana? „Poznawanie sąsiada i dostrzeganie, że jest podobny do nas. A to bardzo ważna sprawa” wyraża swoją opinię Marysia Filemonowicz. Istnieje jednak druga strona medalu – to mimo wszystko jest inny kraj, a każdy chce utrzymać nawiązane tu znajomości. „W poprzednich latach nawiązały się prawdziwe przyjaźnie” mówi Joanna Wałcerz.
„I nie widzę powodu, dla którego miałoby być inaczej tym razem.”
Oskar Batorski i Krzysztof Łyskawawym
[Not a valid template]