„Romantyczna Bawaria”
23 maja, godzina 3:45
Zbiórka pod szkołą. Jako wzorcowi Parnasowicze – nieco zmęczeni, stawiamy się na czas. Wsiadamy do autokaru. Jak zwykle walka o miejsca na samym końcu. W tej kwestii nic nie zmieniło się od lat. Odjeżdżamy! Pociesza nas już tylko myśl, że za 9 godzin będziemy w Monachium.
Dzień pierwszy
Och taaak! Wychodzimy z autokaru, wreszcie. Rozpoczynamy podbój wielkiego miasta – München. Na pierwszy ogień ulica najekskluzywniejszych butików na świecie – Maximilianstraße. Prada, Dior, Chanel, Louis Vuitton – to tutaj normalka. Idąc przed siebie tą drogą dochodzimy do pierwszego, interesującego nas, budynku – byłej rezydencji królów bawarskich. Wchodzimy do środka, aby zobaczyć jeden z dziedzińców – Kaiserhof. Następnym ciekawym obiektem jest Kościół Teatynów w pięknym, szafranowym kolorze. Kilka zdjęć i już idziemy dalej, kolejny „dom modlitwy” przed nami. Tym razem pod patronatem św. Michała. Zachwycił nas tam z pewnością ołtarz główny – imponujące dzieło Wendela Dietricha. Przyszedł czas na ostatni zabytek w tym dniu – Nowy Ratusz położony na Marienplatz, a potem – czas wolny – czyli to, na co wszyscy czekaliśmy.
Dzień drugi
07:30 – spotykamy się na śniadaniu. Nie mamy dużo czasu – już o 8:15 ruszamy w trasę. Najpierw do neogotyckiego zamku Hohenschwangau. Po zwiedzaniu mała przerwa dla nas – żeby każdy miał szansę spróbować tradycyjnej, niemieckiej potrawy: kiełbasy (na przynajmniej 20 sposobów!). Najedzeni i z zaspokojonym pragnieniem jedziemy do zamku Neuschwanstein. To właśnie na nim wzorował się twórca logo Disneya. Zwiedziliśmy tam między innymi pomieszczenia dla służby, salę tronową, sypialnię króla i największą z komnat – salę śpiewaków. Także widoki z okien tej budowli zapierały dech w piersiach. Były wręcz bajkowe. Wykończeni, ale usatysfakcjonowani, wracamy do ośrodka.
Dzień trzeci
Wyjeżdżamy do Garmisch-Parten-Kirchen – to właśnie tam znajduje się najwyższy szczyt Niemiec – Zugspitze. Mając jeszcze czas do odjazdu kolejki wjeżdżającej na ów szczyt, postanowiliśmy zobaczyć Eibsee – jezioro znajdujące się u podnóża góry. Nie pożałowaliśmy. Woda była wręcz lazurowa. Niestety, czasu wystarczyło tylko na kilka ochów i achów i już musieliśmy pędzić na stację. Wjazd zajął nam około 40 minut, ale było warto. Ku naszemu zdziwieniu znajdował się tam śnieg! Lekko zmarznięci wróciliśmy na ziemię, aby obejrzeć pałac zainspirowany Petit Trianon w Wersalu – Linderhof. Bardzo zaimponował nam ogród znajdujący się obok i dwie, efektowne fontanny.
Dzień czwarty
Dziś znów pniemy się na duże wysokości – tym razem po to, żeby zwiedzić herbaciarnię Hitlera, zwaną także Orlim Gniazdem. Warto także wspomnieć, że dziś jest tam restauracja. Na miejsce wjeżdżaliśmy specjalnymi, górskimi autobusami. Bardzo ciekawym elementem była tu winda – przestronna, wykonana z polerowanego brązu. Podobno Hitler nie czuł się w tej rezydencji zbyt komfortowo – my jednak zupełnie odwrotnie. Kolejną pozycją na liście zwiedzania był pałac Herrenchiemsee położony na wyspie. Jestem on kopią pałacu w Wersalu. Wnętrze budowli charakteryzuje się niebywałym przepychem. Do najciekawszych pomieszczeń należą: Wielka Galeria Lustrzana oraz Chambre de Parade.
Dzień Piąty
Początkowo pogoda była nam bardzo nieprzychylna, planowaliśmy zwiedzać Ratyzbonę tylko z autokaru – na szczęście rozpogodziło się i mogliśmy wysiąść, cieszyć się ostanimi chwilami w Niemczech, na świeżym powietrzu. Regensburg – bo tak brzmi ojczysta nazwa miasta, to piękne miejsce, gdzie znajduje się między innymi siedziba diecezji rzymskokatolickiej. Miejscowość jest jedną z najstarszych w Germanii i przy tym – zachowaną w idealnym stanie, niezniszczoną. Był to z pewnością bardzo miły akcent kończący naszą wycieczkę.